Tour de Kłodawa


Wreszcie znalazła się okazja do skrobnięcia czegoś. Po zeszło miesięcznych „silnych” postanowieniach na jakiś czas przestałem pisać, blog dopiero co ruszył a tu już zapowiadał się jego koniec.
Nic bardziej mylnego, zwyczajnie nie miałem czasu na jazdę, to i nic nie pisałem. Codziennie każdą wolną chwilę spędzam na graniu, wracam do domu późno i nie mam już sił ani czasu na jazdę.
Dlatego moja jazda ograniczała się do dojazdów na salkę i z powrotem, w dodatku przy sprzyjającej pogodzie.

W każdym razie wczoraj po miesiącu zastoju za zasługą kumpla Strongmana (pozdro xD) wsiadłem na rower, pewnie gdyby nie on to jeszcze przez kolejny miesiąc przykładałbym się do jazdy.
Wyskoczyliśmy na Kłodawę. Szybka trasa rekreacyjna na rozgrzewkę, w dodatku czas nas gonił, więc zrobiliśmy zaledwie 22km. Trasa w większości leśna, fragmenty pokonywane ścieżką rowerową, a z racji, że przez ostatnie dni padało to nie obeszło się bez starć z błotem. Pogoda była nie pewna, więc się grubo ubraliśmy, jak się okazało po przejechaniu 2km zdecydowanie za grubo.

Dodatkowo sprawdziliśmy nową ścieżkę rowerową w kierunku szpitala i można powiedzieć, że jest całkiem nieźle. W miarę równo, trochę wąsko, i przede wszystkim bezpieczniej niż na drodze. Chociaż i tak jestem zwolennikiem asfaltowych ścieżek rowerowych takich, jakie mają w Niemczech, po kostce jeździ się mniej wygodnie a po kilku latach ta rozchodzi się, pęka i jest krzywa.

Tak na marginesie, zastanawia mnie fenomen 10 latków, których spotkaliśmy na plaży w Kłodawie jarających szlugi, jak gdyby nigdy nic. Idzie sobie taki gnojek ledwo sięgający mi do pasa ze szlugiem w gębie. No bez jaj, kiedyś tak nie było. Co się dzisiaj dzieje z tym dzieciakami?

Dodam jeszcze, że chcę urozmaicić trochę wpisy i aktualnie jestem w trakcie poszukiwania aparatu fotograficznego na wypady rowerowe i przygotowania nawigacji, która będzie zapisywała ślad jazdy, tak aby można było go wrzucić na bloga.

Spodziewajcie się też od czasu do czasu wpisu o zupełnie innej tematyce niż rowerowa, docelowo blog miał dotyczyć tylko zapisków z wypadów rowerowych. Ale raz na jakiś czas postaram się urozmaicić bloga jakimś wpisem z innej beczki. Najdą mnie jakieś przemyślenia, będę chciał na coś ponarzekać, to możecie się spodziewać wpisu.

PS: Mieliśmy sobie zrobić fotkę „pamiątkową” na bloga, lecz zapomnieliśmy, ale to nic, postarałem się odtworzyć nasz wypad na powyższej fotografii...

2 komentarze:

Poor man pisze...

heh jestem i ja !
Niby i krótka trasa ale na mojej maszynie męcze się za czterech :P

Danon pisze...

Co racja, to racja ;)

Prześlij komentarz